Do przeglądu “Resonanzräume der Usien“
<<poprzedni | następny >>
Warszawa, 4 czerwca 2023 roku.
Niebo jest czyste,
słońce łagodne,
i tak – naprawdę są ich miliony.
Jedni mówią: największy tłum od ’89.
Inni: tylko symbol.
Ale Jakub stoi pośrodku
i nie liczy.
Ma 26 lat,
pracuje w punkcie ksero na Mokotowie,
studiował filozofię,
ale nie skończył –
ojciec powiedział:
„Z czego chcesz żyć? Z myślenia?”
Od miesięcy wszystko wydaje się lepkie.
Wiadomości, sąsiedzi,
plakaty wyborcze,
głos jego dziewczyny mówiącej:
„I tak nic nie zmienisz.”
Jakub jej uwierzył.
Ale dziś poszedł.
Ludzi naprawdę jest dużo.
I jest głośno.
Bębny, hasła, flagi,
plakaty z sercem,
ze złością,
z nadzieją.
Jakub milczy.
Nie niesie transparentu.
Ale czuje coś:
Uniesienie w środku.
Wewnętrzne powstanie,
nie duma,
nie bunt –
raczej jak moment,
gdy ptak przestaje machać skrzydłem,
a mimo to leci.
Obok idzie dziecko.
Na plecach ma skrzydła z tektury.
Mówi: „Jestem człowiekiem z gwiazd.”
Jakub się uśmiecha.
Dziecko na chwilę gubi ojca.
Jakub bierze je za rękę.
Później, po marszu,
nie będzie pamiętał,
które hasło do niego trafiło,
kto dobrze przemawiał.
Tylko to:
że już nie czuł się
sam
pod ciężarem bezsilności.
Wieczorem zapuszcza się w nim zdanie:
„Kiedy miliony oddychają razem,
nawet najcichszy zostaje uniesiony.”
Do przeglądu “Resonanzräume der Usien“